
5-go kwietnia niespodziewanie dostajesz dodatkowy dzień wolny. Jesteś niezmiernie zadowolony z tego powodu, chociaż niezupełnie rozumiesz dlaczego spotkało cię to szczęście. Idziesz zapytać koleżankę. „Oh, to z powodu święta Qinming”. Niewiele ci to pomogło. Nie mając bladego pojęcia, co do rodzaju rzeczonego święta, prosisz o bardziej rozbudowane wyjaśnienia. Z pomocą koleżanki (oraz oczywiście niezastąpionego wujka Googla) udaje ci się rozwikłać tajemnicę.

Qinming Jie to swego rodzaju chińskie święto zmarłych. Zgodnie z chińskimi wierzeniami dusza po śmierci ciągle ma ziemskie potrzeby. Jest głodna, spragniona, jest jej zimno… Dlatego właśnie podczas tego święta cała rodzina zbiera się by ofiarować duchom podarki mające się przyczynić do poprawy poziomu ich życia pozagrobowego. W starożytnych Chinach tradycyjnie grzebano zmarłych wraz ze wszelkimi niezbędnymi dobrami (ubrania, garnki itp.). Najbardziej spektakularnym przekładem tego obyczaju jest Armia Terakotowa znajdująca się w Xi’an (210-209r. p.n.e.). Te posągi zostały pochowane wraz z cesarzem, aby go strzec po śmierci.

W dzisiejszych czasach nie praktykuje się już takiego typu pochówku (w większości przypadków ciała się kremuje). Chińczycy wymyślili więc nowy sposób, by wyposażyć przodków w różnego rodzaju dobra materialne. Wystarczy spalić papierowy odpowiednik danej rzeczy, którą chce się wysłać w zaświaty. Najczęstszym podarkiem są tzw. ‘piekielne pieniądze’. To specjalny rodzaj fałszywych banknotów, które należy spalić przy grobie, aby zapewnić przodkowi luksusowe życie po życiu. Odkąd Chiny bardziej otworzyły się na Zachód, w sklepach można kupić ‘piekielne pieniądze’ w różnych walutach (najczęściej są to piekielne dolary i euro). Oprócz pieniędzy ludzie ofiarowują również papierowe odpowiedniki domów, samochodów, telewizorów plazmowych czy nawet iPhonów (te ostatnie stały się w ubiegłym czasie przebojem aukcji internetowych). Powinno się także ofiarować jedzenie. Nakarmione dusze podobno chronią rodzinę.